środa, 11 listopada 2015

Epilogo


- Jest przepiękny. Najpiękniejszy, jaki w życiu widziałam. – powiedziałam cały czas przyglądając się pierścionkowi.
- Teraz będziesz tak cały czas na niego patrzeć? – zapytał ze śmiechem Marc.
- Tak – uśmiechnęłam się. Marc spojrzał na mnie i chwycił moją lewą rękę, na której gościł pierścionek zaręczynowy. – Bardzo Cię kocham, najbardziej na świecie.
- Ja Ciebie też. – odpowiedziałam a obrońca krótko mnie pocałował. Cały czas trzymał kierownicę jedna ręka i wpatrywał się we mnie. – Teraz już na zawsze razem. Na zawsze. – powiedział. Wtedy blask świateł poraził nas w oczy, szybko odwróciliśmy głowy w kierunku jezdni, jechaliśmy wprost na nadjeżdżający z przeciwka samochód. Marc chwycił mocno kierownicę i próbował wyminąć auto. Lało niemiłosiernie, jezdnia była strasznie śliska, mój narzeczony nie był w stanie opanować kierownicy. Wpadliśmy w poślizg i wypadliśmy z drogi. Ostatnie, co usłyszałam to
- Kocham Cię piękna.

*

Szłam w stronę światła, z każdym krokiem stawało się ono coraz mocniejsze. W pewnym momencie wśród białej poświaty pojawiła się postać. Podeszłam bliżej i okazało się, że to Marc.
- Czy my właśnie...? – zapytałam, a on potrząsnął twierdząco głową.
- Ale Ty możesz tam jeszcze wrócić. - powiedział głosem, który był dla mnie jak narkotyk.
- A Ty?
- Dla mnie jest już za późno. Ale Ty możesz spróbować. Może się uda.
- Nie wrócę tam bez Ciebie. Razem na zawsze, pamiętasz? Moje miejsce jest przy Tobie. - powiedziałam i pogłaskałam go po policzku. - Albo wracamy razem albo wcale.
- Blan możesz jeszcze żyć, wróć tam. Pogotowie zaraz będzie, pomogą Ci. - powiedział z troską w głosie.
- Już raz mi pomogli, już raz tu stałam, ale wróciłam, bo miałam jeszcze jedną misję do spełnienia. Miałam Cię odnaleźć i być z Tobą szczęśliwa. I byłam, najszczęśliwsza na całym świecie. Teraz nadszedł już ten czas. Bo chcę być z Tobą, bez względu na to czy na ziemi czy w niebie, czy gdziekolwiek gdzie teraz idziemy, ale z Tobą. - powiedziałam i pocałowałam go.
- To co, idziemy dalej? - zapytał i chwycił mnie za rękę. Odwróciłem głowę i zobaczyłam Barcelonę jak przez mgłę.
- Myślisz, że tam też jest tak pięknie? - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Myślę, że jest tam jeszcze piękniej. - uśmiechnął się - Teraz już na zawsze razem. Kocham Cię księżniczko. - powiedział i zrobiliśmy ten decydujący krok, krok w stronę światła.

***

Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, że już ich więcej nie zobaczę. Zadaję sobie pytanie, dlaczego i nie potrafię znaleźć na nie odpowiedzi. Przecież byli młodzi, zdolni, szczęśliwi. Mieli tyle życia przed sobą.
Marc kochał piłkę nożną. Odkąd się poznaliśmy, od kiedy zaczęliśmy grać razem w La Masii zawsze powtarzał, że chce być tak dobry jak Puyol. Niewiele mu brakowało. Był wspaniałym piłkarzem i człowiekiem. Kochał Barcelonę, chciał zostać tu do końca. I został, ale nie tak długo jakby chciał. – mówił łamiącym się głosem.
Blanca była piękna, radosna, zawsze uśmiechnięta, miała niesamowity dar zarażania ludzi pozytywną energią. I za to wszyscy ją kochaliśmy. – zamilkł na chwilę i spojrzał na dwie urny stojące przed ołtarzem.
Mam nadzieję, że teraz mnie słyszycie, bo wcześniej nie miałem odwagi i nie zdążyłem wam tego powiedzieć. Przepraszam. Miłość jest nieprzewidywalna i nikt nie ma na nią wpływu. Wiem, że razem byliście szczęśliwi. Gdybym miał jeszcze jedną szansę powiedzenia wam kilku słów to Tobie Blanco powiedziałbym, że zawsze Cię kochałem i kochać będę. Ale teraz, jako przyjaciółkę, narzeczoną mojego przyjaciela. - powiedział i delikatnie się uśmiechnął. Już jakiś czas temu zrozumiał, że Suarez nie była kobieta jego życia. Pojechał do Londynu, spotkał ponownie Coral i jest szczęśliwy. Zdał sobie stare, że Blanca i Marc byli sobie pisani i nawet cieszył się, że są razem. Miał wrócić, spróbować się pogodzić, ale nie zdążył…
Marc zawsze byłeś dla mnie jak brat. Brat, którego nie miałem, a bardzo chciałem mieć. I to Ty nim zostałeś. Byłeś wspaniałym przyjacielem. Gdybyś teraz tu był podszedłbym do Ciebie, przytulił i powiedział 'Kocham Cię stary'. - zacisnął mocniej kartkę, którą trzymał w rękę. Wszyscy powiedzieliby, że to słowa, które chciał wygłosić, ale to nie były one. Była to ich wspólną fotografia, Marc, Blanca i on. To samo zdjęcie, co wisiało na korytarzu w jego mieszkaniu, gdy jeszcze mieszkał w Barcelonie.
- Tak dawno tego nie mówiłem i już nie będę miał okazji powiedzieć - powiedział i zaczął płakać jak małe dziecko. Obiecał sobie, że tego nie zrobi, ale emocje były silniejsze od niego. Nie potrafił opanować tego bólu, który rozdzierał go od środka. - Odeszliście za szybko. - wyszeptał i zszedł z mównicy. Gdy usiadł na swoim miejscu schował twarz w dłonie. Obok niego stał Cristian z Loreną. Dziewczyna ledwo trzymała się na nogach, cały czas się trzęsła i płakała. Jej mąż przytulał ją i próbował uspokoić chodź sam od kilku nocy nie zmrużył oka. Cała trójka nie mogła pogodzić się ze stratą najlepszych przyjaciół. Wiedzieli, że już nigdy się nie spotkają, nie pójdą na piwo ani się razem nie powygłupiają. To był koniec wielkiej piątki. Teraz została tylko ich trójka.
W ostatniej ławce stała ona. Łzy spływały jej po policzku jedna po drugiej. Czarna sukienka idealnie wyglądała na jej ciele, a przecież zawsze powtarzała, że nigdy jej nie założy, bo nie będzie miała okazji. Przyszła, bo przecież kiedyś go kochała.
- Żegnaj Marc. - wyszeptała i pogłaskała się po zaokrąglonym brzuszku.


Fin.

5 komentarzy:

  1. nienawidzę Cię, Ines, nienawidzę.
    obiecałam sobie nie płakać, ale złamałam to, czytając ten epilog.
    czemu akurat w taki sposób zakończyłaś ich losy? dobre chociaż to, że Sergi jest szczęśliwy... a Melissa? o navasie, związała się z kimś innym?
    dziekuję za to ff :")

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny epilog jestem zachwycona tylko szkoda że tak się skończyło

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże święty. I teraz jestem rozdarta. Nie wiem, czy mam cię zabić za to zakończenie czy wyściskać. Kurde, wzruszyłam się - znowu. Brak mi słów. Nadal jestem w ogromnym szoku. Cudownie czytało mi się to opowiadanie, ale szczerze przyznam, że epilog jest najlepszy. Kocham tę historię, kocham sposób w jaki piszesz i kocham to zakończenie. Jak dla mnie jest idealne - mimo że płaczę, pisząc ten komentarz. Co by tu jeszcze... A, no tak. Mam nadzieję, że szybko będzie mi dane przeczytać coś nowego Twego autorstwa. Bardzo na to liczę. ;) Życzę mnóstwa weny i do zobaczenia na kolejnym blogu. :D I jeszcze raz dziękuję za to opowiadanie. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Widząc, że dodałaś zakończenie ucieszyłam się, ale szybko mi przeszło. Gdybym wiedziała, że takie będzie zakończenie wolałabym czekać jeszcze dłużej.. Rozwaliłaś mnie emocjonalnie, doprowadziłaś do płaczu i musisz o tym wiedzieć.
    Uwielbiałam i nadal uwielbiam tą historie, będę do niej wracać tak często jak tylko się da. Uwielbiam Twój styl pisania i mam nadzieję, że jeszcze będzie mi danie czytać Twoje wspaniałe opowiadania. <3
    Pomimo naprawdę smutnego końca, cieszę się jednak, że miałam okazję po tak długim czasie przeczytać coś Twojego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cholerka, wracam tu po takim czasie i wiesz co? Ponownie płaczę. Ryczę jak bóbr. O ile przez pierwszą część rozdziału jeszcze się jako tako trzymałam, o tyle mowa Sergiego pokonała mnie. Rozłożyła na łopatki. Znokautowałaś mnie tym opowiadaniem. Ale nie szkodzi - ja je kocham całym swoim sercem i będę do niego jeszcze nie raz wracać. I mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli je sobie wydrukuję i ustawię na półce z ulubionymi powieściami? :)
    KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń