środa, 25 marca 2015

ONCE.


Pakowałam walizkę, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Marca. Wpuściłam go do środka i poszłam dalej szykować ubrania.
- Co Ty robisz? – zapytał się.
- Pakuję się. Muszę lecieć do Londynu, dowiedzieć się, co działo się przez te dwa lata w moim życiu.
- Nie możesz tam lecieć sama.
- Mogę i to zrobię.
- Blanca poczekaj. Lecę z Tobą.
- Nie Marc, ty masz treningi, Melissę. Dam sobie radę.
- Dobrze, ale obiecaj mi, że jak coś się tylko będzie działo to do mnie zadzwonisz.
- Obiecuje. – powiedziałam na odczepnego.

*

                Przeglądałam mieszkanie, garderoba była pełna sukienek, płaszczyków, butów, torebek. Nie różniła się niczym od normalniej szafy. W łazience było pełno kosmetyków, w kuchni to, co w każdej kuchni. W salonie natknęłam się na regał, na którym stało średniej wielkości drewniane pudełko. Wzięłam je i usiadłam na kanapie, aby przejrzeć zawartość. W oczy rzucił mi się bladoróżowy zeszyt w sowy. Mimo że on sam był cienki to przez jego wnętrze był bardzo gruby. Gdy go otworzyłam zobaczyłam sporo zdjęć. Lori, Cris, Sergi, Thiago, Julia, Marc.. Pełno zdjęć grupowych, moich z dziewczynami. Na samym spodzie moje zdjęcie z Bartrą. Przedstawiało nas samych na plaży, przytulałam go i dawałam buziaka w policzek. Na odwrocie było napisane „Te quiero M”. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przeglądałam dalej. Wtedy zobaczyłam coś, co zmieniło wiele. Było to zdjęcie USG z podpisem „Blanca Suarez Martinez 05.07.2014r. Clinica Yanoks London. 10 tydzień ciąży, płód rozwija się prawidłowo. Dr. Irene Moreno”. Czytając to zamarłam. Odwróciłam je, a po drugiej stronie napisane było „Moja mała ‘15’. Kiedyś będziesz tak wspaniałym obrońcom jak tatuś. M. B. <3”. Wtedy jeszcze nie byłam pewna, ale doktor Moreno potwierdziła wszystkie moje przypuszczenia
- Może mi Pani powiedzieć, co to jest?
- Trzy lata temu była Pani w ciąży. Na początku czwartego miesiąca wystąpiło silne krwawienie na skutek, którego doszło do poronienia. Przyczyną najprawdopodobniej był silny stres. To ja poinformowałam Panią o ciąży, było to w trakcie rutynowego badania. Była Pani bardzo zaskoczona, ale szczęśliwa. Bardzo mi przykro.
To oznaczało, że Marc i ja mieliśmy zostać rodzicami. I że Bartra nic nie wiedział o dziecku. Siedziałam na ławce w Hyde Parku i nie potrafiłam zebrać myśli. Ja miałam być mamą? I pewnie samotną, bo wcześniej kazałam piłkarzowi zapomnieć. To wszystko jest zbyt skomplikowane. Moda na sukces jest prościej ogarnąć niż moje życie. Nagle rozdzwonił się mój telefon, wyjęłam go z torebki i odebrałam.
- Hejka. I jak tam w deszczowym Londynie? – zapytała piętnastka Barcelony.
- Hej. Słońce świeci.
- Załatwiłaś już, co chciałaś?
- Tak. Jutro mam samolot. – odpowiedziałam smutno.
- Blanca wszystko okej?
- Jasne. – skłamałam.
- Wszystko mi opowiesz jak wrócisz. Zadzwoń jak już będziesz w Barcelonie.
- Oczywiście. Do usłyszenia.


                Umówiliśmy się w kawiarni w porcie. Założyłam jasnoróżowe rurki i popielaty sweter. Gdy pojawiłam się na miejscu Marc już tam był.
- Hej. – powiedział i pocałował mnie w policzek. – Zamówiłem dwie kawy i ciastko.
- Dobrze. Melissa nie jest zła, że zamiast wolny dzień spędzić z nią siedzisz tutaj ze mną? – zapytałam.
- Wczoraj wyjechała. MotoGP jest teraz w Azji; Japonia, Australia, Malezja. Nie będzie jej trzy może cztery tygodnie. Ale wydaje mi się, że z mojego życia wyjechała już na zawsze.
- Czyli?
- Postanowiliśmy dać sobie te tygodnie na przemyślenie. Ale to jednoznaczne z tym, że to już koniec.
- To przeze mnie?
- No coś Ty. Od jakiegoś czasu się nie dogadywaliśmy, coraz więcej się kłóciliśmy. Lepiej rozstać się w przyjaźni niż w kłótni. Mniejsza o to, czego się dowiedziałaś w Londynie?
- Nic ciekawego. Pracowałam, miałam znajomych, ciągle padało. Nic specjalnego. – skłamałam. Nie chciałam mu mówić prawdy, na pewno nie teraz.
- Idziemy się przejść? – zapytał obrońca.
- Możemy iść. – odpowiedziałam z uśmiechem.
Szliśmy plażą, rozmawialiśmy o wszystkim, o tym, co jest i o tym, co było. Albo udawał albo rozstanie z Jimenez nie zrobiło na nim większego wrażenia. Woda w morzu nie była już tak ciepła i przyjemna jak latem, ale chlapnęłam idącego obok Marca.
- Nie ładnie. – powiedział i zaczął mnie gonić. Gdy mnie złapał, chwycił mnie w pasaniu od tyły i zaczął okręcać.
- Marc głupku. – powiedziałam ze śmiechem. Piłkarz postawił mnie na ziemi i odwrócił przodem do siebie. Nasze twarze były już naprawdę blisko siebie, czułam jego oddech na mojej szyi.
- Jeśli teraz Cię pocałuję to dostanę w twarz? – zapytał.
- Nie, ale.. Musze Ci coś powiedzieć. – odpowiedziałam, a Bartra lekko się odsunął. – W Londynie dowiedziałam się czegoś jeszcze. Usiądźmy. – zaproponowałam i usiedliśmy na ciepłym piasku. Z torebki wyjęłam zeszyt ze zdjęciami. Marc wziął je ode mnie i zaczął przeglądać. Gdy dotarł do naszego wspólnego zdjęcia uśmiechnął się i powiedział:
- Pamiętam to zdjęcie.  Podarowałem Ci je na naszą 6 miesięcznicę. Na początku strasznie się ucieszyłaś a potem posmutniałaś i zaczęłaś marudzić, że nie możesz go nigdzie ustawić, bo Sergi może je zobaczyć. Przez dłuższy czas stało u mnie, ale w noc przed Twoim wyjazdem wzięłaś je. Zorientowałem się jak już Cię nie było. Byliśmy razem szczęśliwi. – delikatnie się uśmiechnął i objął mnie ramieniem. – To chciałaś mi pokazać?
- To nie wszystko. – wzięłam głęboki oddech i wyjęłam z teczki zdjęcie USG. – Byłam w ciąży. – wyszeptałam i łza spłynęła mi po policzku. – Dowiedziałam się dopiero w Londynie. Wyjeżdżając stąd nie wiedziałam, że mamy zostać rodzicami. Poroniłam w czwartym miesiącu. – dokończyłam i zalałam się łzami.
- Nasze maleństwo? Miałem być ojcem?
- Tak..
- Jesteś pewna, że było moje?
- Marc tylko z Tobą byłam w Paryżu. I jestem tego pewna na 1000 procent. – powiedziałam, a obrońca pocałował mnie w czubek głowy.
- Tęskniłem za Tobą. Codziennie. W każdym momencie. Blanca spójrz na mnie. – poprosił, a ja to zrobiłam. Barcelońska ‘15’ przegarnęła kosmyk moich włosów i zbliżyła swoją twarz do mojej. – Nie płacz. Jestem tu z Tobą. – Kciukiem starł łzę spływającą po moim policzku i musnął moje wargi. Po chwili pocałował mnie. Czułam się niesamowicie, dostałam gęsiej skórki, a po plecach przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Gdy skończyliśmy się całować spojrzał na mnie, a ja zatraciłam się w jego hipnotyzujących oczach. - Dajmy sobie jeszcze jedną szansę. 
- Marc, najpierw musisz zakończyć swój związek z Melissą. Potem porozmawiamy. – odpowiedziałam i przytuliłam go.


                Gdy wróciłam do Barcelony świat obiegła informacja, że Sergi chce opuścić drużynę Dumy Katalonii. Wczorajszego wieczora Barca razem z Roberto ogłosiła, że pomocnik od stycznia będzie grał w jednej z londyńskich drużyn. Postanowiłam udać się do Sergiego i zapytać się, dlaczego podjął taką decyzję. Mówił, że dobrze mu w Katalonii, zawsze powtarzał, że kocha ten klub. Miałam złe myśli, obawiałam się, że to wszystko moja wina, a jego wybór jest zbyt pochopny.
- To przeze mnie wyjeżdżasz? – zapytałam go, gdy pakował coś do kartonu.
- Nie. W Barcelonie nie grałem tyle ile bym chciał, dostałem kilka dobrych propozycji. To chyba najlepszy moment żeby wyjechać, zmienić otoczenie, klub, ligę.
- Chciałam Cię jeszcze raz przeprosić.
- Daruj sobie, to i tak nie zmieni tego, co było… Zamierzaliście mi w ogóle powiedzieć?
- Nie wiem, chyba nie. Tak było by lepiej.
- Pewnie tak. Przynajmniej nie wiedziałbym, że moja dziewczyna pieprzyła mojego najlepszego przyjaciela za moimi plecami.
- Nie mów tak.
- Taka jest prawda. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi i zaprosicie mnie na ślub. A teraz wybacz, ale musze się pakować. Jutro o tej porze mam się stawić w Londynie. Jak będziesz wychodzić zamknij za sobą drzwi. Cześć Blanca.

-Sergi… - powiedziałam cicho, ale on już nie zwrócił na mnie uwagi. – Przepraszam. – dodałam. Gdy wychodziłam nad szafką z butami zobaczyłam jedno zdjęcie. Wzięłam je do ręki i łza spłynęła mi po policzku. Fotografia przedstawiała Sergiego, Marca i mnie razem, byliśmy tacy szczęśliwi. Odłożyłam je na miejsce i wyszłam z mieszkania Roberto. 

-------------------------
Przepraszam, że nie komentuje waszych blogów, ale mój blogger ostatnio zwariował i nie mogę dodawać komentarzy, :/ Ale przysięgam, że czytam wszystkie na bieżąco.

2:1 z Realem, jestem bardzo dumna z naszych chłopców! <3



Do następnego, 
Ines ;*


8 komentarzy:

  1. To się zaczyna robić chore ♡ tak trzymaj ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj nie Sergi wyjeżdża ;( smutno bardzo, smutno.. Chciałabym żeby się pochodzili ale na chwilę obecną to chyba nie jest realne..
    Blan była w ciąży.. Ile ta dziewczyna przeżyła i wycierpiała.. Zasługuje na pełnie szczęścia i liczę na to, że wkrótce wszystko się ułoży. Marc został sam i na pewno nie przepuści okazji do zbliżenia się do Blan.. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, nie podoba mi się to ;c Nie wiem czemu, ale ostatnio mam jakiś uraz do Bartry, co musisz mi wybaczyć ;* Ktoś musi to jakimiś czarami chyba odmienić, ale z resztą, mało jest to ważne :D
    To smutne, że dziewczyna była w ciąży i poroniła.. A mogła urodzić dziecko i potoczyłoby się to całkiem inaczej!
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też jestem dumna ;) A co do rozdziału to jest świetny! :D Nie spodziewałam się, że była w ciąży. I ten wyjazd Roberto... Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Blanca :( Serce mi pęka jak myślę o tym ile ona przeszła :( Jeszcze ta ciąża... :/ Szkoda, że Sergi zmienia klub i wgl, że wyjeżdża ;( Ech, dodawaj następny raz dwa ;) buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. kuźwa, popłakałam się ;-;
    ehhh... Sergi nie potrafił poradzić sobie z taką zdradą i dlatego ucieka....
    czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta ciąża to naprawdę taka wiadomość "jak grom z nieba". Marc miał być ojcem... ech. Same problemy. Sergi wyjeżdża, w sumie nie dziwię się... dla niego to za wiele. I chce odejść, po prostu, zapomnieć o Blance...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, nie, nie! Niech Sergi nie wyjeżdża :c Niech zostanie z Blan i niech między nimi znów będzie jak dawniej. Mam nadzieję, że to z nim właśnie będzie Blan. Ale zawsze musi coś się zepsuć, żeby potem było dobrze :)
    Czekam na kolejny rozdział i wgl trzymam kciuki :*

    OdpowiedzUsuń