Szłam do mieszkania Sergiego,
bo u mnie w hotelu strasznie mi się nudziło. Roberto obiecał, że pomoże znaleźć
mi jakieś małe mieszkanko w centrum. Hotel nie jest zły, ale na krótką metę, a
mi jest potrzebne lokum. Byłam już pod apartamentowcem pomocnika, wbijałam kod
od bramy, gdy nagle ona się otworzyła i wyszedł z niej mój przyjaciel.
- A ja właśnie do Ciebie
szłam. – powiedziałam. – Nie powiedziałam, że będę, więc nie ma spray, jeśli
się z kimś umówiłeś. Spotkamy się potem.
- Hej Blan, idę tylko do
sklepu po jakieś zakupy, bo w lodowce już pusto. Masz tu klucze, idź na górę i
poczekaj na mnie.
- Na pewno? – zapytałam.
- Tak. Niedługo wrócę. –
powiedział i ruszył. Zrobiłam to, co mówił, kurtę zostawiłam w holu,
rozejrzałam się jeszcze raz po mieszkaniu, było śliczne. No i ten taras, chyba
tym razem też będę go uwielbiać. Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę, stanął
przede mną wielki ekspres z tysiącem przycisków. Męczyłam się z nim chyba dobre
10 minut, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to Sergi wrócił
i wybawi mnie od braku kofeiny. Otworzyłam wejściowe drzwi i zobaczyłam
wysokiego bruneta z cudownym uśmiechem na ustach.
- Marc prawda? – zapytałam
gościa.
- Tak. – odpowiedział, był
chyba lekko zdzwoniony moim widokiem.
- Sergiego nie ma, poszedł po
zakupy, ale niedługo wróci. Wejdziesz? – zaproponowałam.
- Jasne. – przepuściłam go w
drzwiach i przeszliśmy do kuchni. Marc usiadł na białym krzesełku przy wyspie,
a ja stanęłam przy tym diabelskim urządzeniu.
- Zrobiłabym Ci kawę, ale nie
potrafię obsługiwać tego czegoś. – powiedziałam z grymasem na twarzy.
- Daj pomogę Ci. – podszedł i
nadusił jeden guziczek, a kawa zaczęła lecieć – Wystarczy przycisnąć ten
przycisk i jest. – powiedział z szerokim uśmiechem.
- No to było zbyt proste żebym
to ogarnęła. – zaśmiałam się, a Marc po chwili mi zawtórował. Po chwili
usiedliśmy na sofach przy stoliku na tarasie i zaczęliśmy rozmawiać. Obrońca
Barcelony okazał się świetnym chłopakiem, miłym, zabawnym i na dodatek bardzo
przystojnym.
- Naprawdę nic nie pamiętasz?
– zapytał po jakimś czasie.
- Nie. Jak oglądam zdjęcia,
które pokazuje mi Sergi mam wrażenie, że gdzieś już to widziałam, ale nie wiem
gdzie i kiedy. Poza tym nic nie pamiętam.
- Wiesz, że nic się nie
zmieniłaś. Nadal masz paznokcie pomalowane na pomarańczowo, cały czas się
uśmiechasz, jedyne co to grzywka Ci urosła. – zaśmiał się – Dobrze, że
wróciłaś. Brakowało nam Cię tu.
- Też się cieszę. Słońce cały
czas świeci, a w Londynie to.. Szkoda gadać, te dwa tygodnie, co byłam po
przebudzeniu to cały czas lało. A tutaj tak pięknie. I jeszcze się okazało, że
takich wspaniałych ludzi tutaj znałam.
- Mieszkasz z Sergim? –
zapytał.
- Niee, coś Ty. – powiedziałam
lekko rozbawiona. - Bywam tu dość często, ale nie mieszkam. Na razie noce
spędzam w hotelu. – nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Już jestem! – krzyknął Sergi
– Zrobiłem zapasy chyba na cały miesiąc. O Marc. – powiedział zaskoczony na
widok obrońcy.
Przez kolejne godziny bawiliśmy
się świetnie, zrobiliśmy jakąś sałatkę, pośmialiśmy się. Po jakimś czasie
otworzyliśmy laptopa Sergiego i zaczęliśmy szukać mieszkania dla mnie. Miało
być małe, ale przytulne i słoneczne. Ile my się nażartowaliśmy przy tym, czego
to ludzie nie próbują wynająć. Niektóre to takie ruiny, że tylko o pomstę do
nieba wołały. W końcu znaleźliśmy ładne mieszkanko w centrum, niedaleko metra i
targu. Idealne. Zostało je tylko obejrzeć na żywo. Zadzwoniliśmy do
właścicielki i umówiliśmy się na dzisiejsze popołudnie. Niestety Marc nie mógł
już tam z nami jechać. Czarnym Audim Sergiego podjechaliśmy pod ładną
kamienicę. Obejrzeliśmy mieszkanie i okazało się ono ładniejsze niż na
zdjęciach. Podpisałam umowę i mogłam się wprowadzać!
- No to teraz czas na
parapetówkę. Ja wszystko zorganizuję. Zaprosimy wszystkich naszych. Będzie
fajnie. – powiedział Sergi z wielkim zapałem do pracy.
- Świetny pomysł. –
odpowiedziałam z uśmiechem.
*
Sergi zorganizował wszystko na
najbliższy piątek, panowie mieli mecz dopiero w niedzielę, więc w piątkowy
wieczór mogli trochę się zabawić. Posprzątałam mieszkanie, wszystkie swoje
duperele poustawiałam na półkach. Nie było tego tak dużo, z Londynu przywiozłam
ze sobą tylko jedna walizkę, resztę zostawiłam w deszczowej Anglii. Moi goście,
czyli Sergi, Lorena z Cristianem oraz Marc z Melissą, tą ostatnią miałam
dopiero poznać, mieli się zjawić przed dwudziestą. Około 19 przyjechał Roberto z zakupami, przywiózł przekąski,
alkohol i kwiatka, piękną, białą orchideę.
- Żebyś miała, z kim rozmawiać
jak już będziesz siedzieć tu sama. – powiedział wręczając mi ją.
- Dziękuję, jest śliczna. –
powiedziałam z uśmiechem. Po około godzinie po przybyciu pomocnika przyjechali
Cris z Lori, potem pojawił się Bartra. Przyjechał sam, bo Melissa uznała, że
się źle czuje. Zabawa była przednia, cały czas gadaliśmy, śmialiśmy się, moi
goście opowiadali mi historie z przed lat. Sergi, Marc i Cris pili piwo, a my z
Lori soczki. Tabletek, które zażywam nie można łączyć z alkoholem, Lori
powiedziała, że dotrzyma mi towarzystwa, a przy okazji porozwozi później tych
pijaków. Impreza trwała w najlepsze, nagle usłyszałam świetną piosenkę, która
zaczęła lecieć z głośników.
- Uwielbiam tą piosenkę.
Zatańczymy? – poprosiłam Sergiego. Piłkarz uśmiechnął się i chwycił mnie za
rękę.
- Zawsze lubiłaś tą piosenkę i
zawsze słuchałaś jej jak gotowałaś. Cudownie wtedy wyglądałaś. Teraz zresztą
też ślicznie wyglądasz. – powiedział, gdy bujaliśmy się w rytm piosenki. A ja
zaczęłam się śmiać.
- Czy mi się tylko wydaje czy Sergi zarywa do Blanci? – zapytał mój
narzeczony.
- Nie wydaje Ci się. Dobrze mu idzie, zobacz jaka jest szczęśliwa. –
odpowiedziałam. Stojący obok Marc zacisnął pięści i wypił ogromny łyk piwa.
- Może coś z tego będzie i znowu będą razem. – skomentował Cris. –
Stary, co ty taki nieobecny jesteś? – klepnął obrońcę w plecy.
- Wydaje Ci się. Bardzo dobrze się bawię. Lori zatańczysz? – odwrócił
się do mnie i zaproponował. – Jeśli oczywiście Twój narzeczony nie ma nikt
przeciwko.
- Nie no tańczcie sobie. Ja się napiję. –odpowiedział z uśmiechem
Tello.
- Chyba nie jesteś zbyt szczęśliwy, że Sergiemu zaczęło się znowu
układać. – powiedziałam, gdy bujaliśmy się w rytm muzyki.
- Co wy się tak uwzięliście? Może nie skaczę ze szczęścia, ale cieszę
się, że Blanca wróciła i jest szczęśliwa przy Sergim. Naprawdę. – dodał i się
uśmiechnął.
- Nie umiesz kłamać Marc, nigdy nie umiałeś. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
---------------------------------
Jest dwójeczka! Nie jestem do końca zadowolona i przekonana co do tego rozdziału, więc z góry przepraszam. Ale mam nadzieję, że chociaż odrobinkę się podoba. W tym rozdziale mamy głównie narracje Blanci, a pod koniec Loreny. :)
Macie już ferie? Ja dopiero ostatnie dwa tygodnie lutego i moje motto brzmi "byle przeżyć". Na osłodę dla tych, którzy nie mają teraz wolnego cudowny Marc, Sergi i Blanca *-*
Jest dwójeczka! Nie jestem do końca zadowolona i przekonana co do tego rozdziału, więc z góry przepraszam. Ale mam nadzieję, że chociaż odrobinkę się podoba. W tym rozdziale mamy głównie narracje Blanci, a pod koniec Loreny. :)
Macie już ferie? Ja dopiero ostatnie dwa tygodnie lutego i moje motto brzmi "byle przeżyć". Na osłodę dla tych, którzy nie mają teraz wolnego cudowny Marc, Sergi i Blanca *-*
Do następnego,
Ines ;*
Ja też będę miała ferie dopiero pod koniec lutego i już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńPrzejdę do rozdziału. Bardzo mi się spodobał. Na końcu nie wiedziałam kto był narratorem, ale z Twojej dopiski wszystkiego się dowiedziałam. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję że szybko go napiszesz, bo nie mogę się doczekać. Pozdrawiam.
Chciałabym Cię prosić o komentarz na moim blogu. Dopiero się uczę, a wsparcie kogoś kto się na tym zna naprawdę się przyda: http://back-from-los-angeles-magical2.blogspot.com/ ;*
ajjj... coś czuję, że Marc się rozstał z Melissą....:// i będzie stał na drodze ku szczęściu Blanci i Sergiego... Niech lepiej moje 'przeczucie' się nie sprawdzi, Blania i Sergi byliby słodką parą (znowu, hehe) <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :**
juhu, nie jestem sama z feriami!! :))) trzeba przeżyć, inni będą chodzić do szkoły, a my wolne 8)
Tak jak już wspominałam, jestem akurat tu team Blagi lub Serca (o, jak ładnie wyszło!) xd
OdpowiedzUsuńMelissa coś kombinuje albo faktycznie gorzej się poczuła (a może coś z główką? taki dżołk!)
No dobra, czekam na kolejny ;*
Nie jesteś do końca zadowolona i przekonana co do tego rozdziału? :o dziewczyno ten rozdział jest BOSKI. W końcu mi się wszystko prostuje(tak trochę) i wiem kto był kim ;p więc jest świetnie :D
OdpowiedzUsuńJa ferie też mam w ostatnich dwóch tygodniach lutego, no ale najlepsze zostaje na koniec :D Dodawaj kolejny :* Buziaki :*
Wytrwasz, przeżyjesz. Ja nie mam ferii wcale i jakoś żyję (jeszcze). Ale nie o tym mowa. Rozdział niezły. Na końcu trochę się pogubiłam, ale dobrze, że wyjaśniłaś kto jest narratorem. XD
OdpowiedzUsuńMi ferie zaczynają się 1 lutego, więc odliczam dni!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, bardzo wciągające i coraz bardziej chce poznać przeszłość Blanci i jestem ciekawa co wydarzy się w przyszłości.
Marc zazdrośniki ;D
Czekam na kolejną część. ;*
Super rozdział, widać, że Marc coś czuje do Blanci i szczerze mam nadzieje, że to z nim będzie a nie z Sergio, czekam na nowy i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! :*
OdpowiedzUsuńSama nie wiem z kim wolałabym by była Blanca.. naprawdę trudny wybór.
Marc się zakooochał, nana
OdpowiedzUsuńno dobra, może nie zaraz zakochał, ale jest chorobliwie zazdrosny i wyczuwam bój o Blancę. :)
czekam na kolejny rozdział. :*
No ja mam ferie akurat teraz, ale nieważne. ;) Wpadłam tu dzisiaj i muszę przyznać, że zapowiada się świetne opowiadanie. :D Już się nie mogę doczekać kontynuacji ;*
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział bardzo mi się podoba. Marc na razie średnio wzbudza moją sympatię, jest zazdrosny, oj jest i to gołym okiem widać. Osobiście ferie zaczynam od lutego. Jeszcze tydzień! Pozdrawiam i czekma na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńTakże ten, no...:') Rozdział bardzo udany, nie gadaj głupot. Wspaniale napisany i do tego jest Marc... Zbyt dużą słabość mam do niego, zdecydowanie :')
OdpowiedzUsuńSergi to słodki przyjaciel, ale tylko i wyłącznie przyjaciel. A Bartra zachowuje sie troche dziwnie,co nie zmienia faktu że ta jego zazdrość mi lekko imponuje.
Lecę czytać kolejny :****