wtorek, 27 stycznia 2015

TRES.


Z każdym dniem coraz bardziej poznawałam Barcelonę i dawnych przyjaciół. Sergi dbał o mnie jak nikt inny. Nie pozwalał żebym się nudziła, zabierał mnie na spacery, zakupy, był cały czas. Czasami zastanawiałam się jak mogłam stracić takiego fajnego chłopaka. Widocznie w poprzednim życiu, bo tak określam czas przed wypadkiem stało się coś, co nie pozwoliło nam być razem. Po kilkunastu niezobowiązujących spotkaniach piłkarz zaprosił mnie na randkę. Zgodziłam się, bo wiedziałam, że będzie to idealnie spędzony czas. Umówiliśmy się, że Roberto przyjedzie po mnie około 18. Stałam przed szafą i nie miałam pojęcia, w co się ubrać, w końcu zdecydowałam się krótką sukienkę w kwiaty, do tego szpilki i czarną torebkę.
- Chyba będzie dobrze. – powiedziałam do siebie poprawiając ubranie. Wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam uśmiechniętego Sergiego ubranego w jeansy i jasną koszulę.
- Ślicznie wyglądasz. – powiedział i pocałował mnie w policzek. Wzięłam torebkę i wyszliśmy z mojego mieszkania. Po około 15 minutach jazdy samochodem piłkarza dojechaliśmy do restauracji w centrum. W środku było prześlicznie, jasne, kamienne ściany, ceglany sufit, kremowe meble i piękne żyrandole. Usiedliśmy przy jednym ze stolików. Po chwili przyszedł kelner i przyniósł nam karty. Zamówiliśmy białe wino i powiedzieliśmy, że nam resztą się jeszcze zastanowimy.
- Nie wiem, co wybrać. – powiedziałam wertując menu.
- Wiem, co wybierzesz. – powiedział Sergi z uśmiechem.
- Skąd możesz wiedzieć? – zapytałam.
- Znam Cię.
- Nie wierzę Ci. – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Chcesz się przekonać?
- Tak.
- Wybierz i zapisz to na kartce. Potem ja powiem Ci, co wybierasz i pokażesz mi tą kartę.
- Dobra. – odpowiedziałam i zaczęłam się zastanawiać, co wziąć. Zdecydowałam się na gazpacho na przystawkę, sałatkę z grillowanym kurczakiem na drugie danie i ciasto czekoladowe na deser. Tak, zestaw idealny. – Nie zgadniesz tego. – powiedziałam pewnie.
- Gazpacho, sałatka i ciasto czekoladowe? – zapytał, a mnie zatkało.
- No jak? – powiedziałam, a Sergi zaczął się śmiać.
- Zawsze to zamawiałaś.
- To nie fair! – krzyknęłam.
- Oj nie gniewaj się już. – pokazał mi język i złożył zamówienie. Siedzieliśmy w restauracji prawie trzy godziny, żartowaliśmy, śmialiśmy się. Panowała cudowna atmosfera, w towarzystwie Hiszpana czułam się bardzo dobrze. W końcu uznaliśmy, że wychodzimy, pojechaliśmy na La Rambla. Sergi objął mnie ramieniem i szliśmy przed siebie wzdłuż straganów nie zaważając na mijające nas tłumy. Roberto był w wielkim szoku, że zaczepiło go tylko dwóch kibiców z prośbą o autograf. Gdy przechodziliśmy przez część Rambli z kwiatami piłkarz zatrzymał się przy jednej z kwiaciarni i kupił mi mały bukiecik. Późnym wieczorem odwiózł mnie pod kamienicę, w której mieszkałam. Wyszedł z samochodu i po chwili otworzył mi drzwi.
- Dziękuję za wspaniały wieczór. – powiedziałam z uśmiechem.
- To ja dziękuję, że dałaś się zaprosić.
- Dobranoc Sergi. – pocałowałam go w policzek i weszłam do budynku.

***

                Następnego ranka wstałam w wyśmienitym humorze. Wszystko mnie cieszyło, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zrobiłam sobie śniadanie i z talerzem w ręce usiadłam na jednym z foteli. Słońce wpadało przez okna do domu i powodowało, że jeszcze bardziej lubiłam ten dzień. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, zaskoczona podskoczyłam z siedziska i otworzyłam drzwi. Okazało się, że to kurier z paczką dla mnie. Podpisałam odbiór i wróciłam na miejsce. Granatowe pudełko kryło w sobie liścik, bilet i koszulkę Blaugrany. „Wspominałaś, że chciałabyś przyjść na nasz mecz. Camp Nou, dzisiaj o 17. Ślicznie będziesz wyglądać w tej koszulce. Buziaki Sergi” przeczytałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Racja, podczas wczorajszego wieczoru mówiłam, że chciałabym zobaczyć jego, Marca i Crisa w akcji, ale nie sądziłam, że następnego dnia będę siedzieć na trybunach. Roberto potrafi zaskoczyć. Dzień poświęciłam na czyste lenistwo, koło południa wzięłam książkę i poszłam poczytać do pobliskiego parku. Kupiłam sobie kubek wypełniony owocami i delektowałam się dobrą lekturą, owocami i pięknym słońcem. Po południu wróciłam do domu, założyłam ciemne jeansy, koszulkę, którą dostałam do Sergiego i krótkie conversy. Po 40 minutach od wyjścia znalazłam się pod Camp Nou, cudowny stadion, a widok z mojego miejsca na płytę boiska był nieziemski. Przyznam się bez bicia, że nie sprawdziłam nawet, z kim Barca ma zagrać ten mecz. Jednak miałam nadzieję, że panowie bez problemu wygrają ten mecz.
Nie myliłam się w 10 minucie spotkania Messi zdobył pierwszego gola, pod koniec pierwszej połowy Neymar umieścił jeszcze piłkę w siatce. W 78 minucie Sergi podał do Crisa i ten wpakował futbolówkę w bramkę. Mecz skończył się wynikiem 3:0 dla Barcelony. Zadowolona z przebiegu wydarzeń udałam się na korytarz łączący strefę VIP, w której siedziałam, z szatnią i strefą mieszaną. Po jakimś czasie zjawiła się trójka moich przyjaciół.
-Świetny mecz. – powiedziałam i przywitałam się z każdym z osobna.
- Dzięki. – odpowiedzieli niemal równo.
- Blan, trener odesłał mnie na wywiad do El Marcador, to zajmie jakieś pół godziny jak nie więcej. Nie dam rady Cię odwieźć no chyba, że poczekasz. – powiedział Roberto.
 - Dam sobie radę. – powiedziałam.
- Ja Cię odwiozę. – wtrącił się Marc.
I tak się stało, Sergi poszedł do studia Barca TV, Cris pojechał do swoich księżniczek, a ja wsiadłam do białego Audi Bartry. Droga nie była długa, dużo szybciej dostałam się pod dom sportowym samochodem obrońcy niż zatłoczonym metrem.
- Wejdziesz na kawę czy coś? – zapytałam, gdy byliśmy już pod kamienicą.
- Melissa na mnie czeka. – odpowiedział.
- Okej, jasne. Rozumiem. Jakbym była na jej miejscu też wolałbym żebyś wrócił od razu do domu. – uśmiechnęłam się – Dziękuję za podwiezienie. Dobranoc. – powiedziałam i wyszłam z samochodu. Otwierałam już drzwi główne, gdy Marc krzyknął.
- Jutro o 12 masz czas?
- Poczekaj sprawdzę. – uśmiechnęłam się i wyjęłam kalendarzyk z torebki. – Jakby przesunąć to spotkanie i odwołać to – zamknęłam szybko notatnik i zaczęłam się śmiać. – Oczywiście, że mam.
- To jesteśmy umówieni. Dobranoc Blan. – uśmiechnął się, zasunął okno i odjechał.

***

                Tak jak powiedział zjawił się o 12 pod moimi drzwiami. Kończyłam się właśnie malować, więc poprosiłam obrońcę żeby chwileczkę poczekał. Usiadł obok mnie i zaczął szperać w kosmetyczce.
- Po co wam tego tyle? Bez tego też jesteście śliczne. – powiedział.
- Marudzisz. – odpowiedziałam i wróciłam do malowania rzęs. Po chwili katem oka zobaczyłam, że Marc trzyma w ręce moją pomadkę i się do niej uśmiecha. – Co ty się tak szczerzysz do tej szminki? – zapytałam ze śmiechem.
- A nic, coś mi się przypomniało. – odłożył kosmetyk z powrotem do kosmetyczki – Ładny kolor. – dodał.
Po około 15 minutach byłam już gotowa, ubrana w czarne jeansy, biały t-shirt z nadrukiem, na to czerwoną koszule w kratkę, czarne buty i tego samego koloru torebkę. Marc zostawił samochód pod moim domem i poszliśmy się przejść. Całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy się, po jakimś czasie weszliśmy do małej kawiarenki. Zamówiliśmy sobie churros z czekoladą.
- Jejku, jakie to jest pyszne. – powiedziałam po pierwszym kęsie.
- Zawsze to uwielbiałaś. – odpowiedział z uśmiechem.
- Nie pamiętam, ale pewnie masz rację.
Zajadaliśmy się słodkościami, żartowaliśmy, Marc opowiadał jak kiedyś chciałam się przełamać i zjeść ciasto z rodzynkami. Ponoć zrobiłam dwa kęsy i się poddałam i musiał się ze mną wymienić swoim ciastem czekoladowym. No chciałam dobrze.
- Ubrudziłaś się głuptasie. – powiedział po chwili.
- Gdzie?
- O tutaj. – powiedział i starł kciukiem czekoladę z mojego policzka. Na skutek jego dotyku przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Marc cały czas trzymał dłoń na moim poliku i wpatrywał się we mnie. Podniosłam wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. Chwilę tak trwaliśmy, gdy nagle się zmieszałam i spuściłam wzrok. Marc wziął rękę i szepnął – Przepraszam.
- Nic się nie stało, ale chyba lepiej będzie jak już pójdę. – powiedziałam.
- Odprowadzę Cię.

- Nie trzeba, nie wracam jeszcze do domu. Cześć Marc. – powiedziałam i wyszłam z kawiarenki. 

----------------------------
Trójeczka już za nami. Co o niej sądzicie? :) Mi się w miarę podoba, jeszcze za bardzo nic się nie dzieje, ale jesteśmy coraz bliżej. :D
Zauważyłam, że się gubicie w narracji, przepraszam moja wina. Więc ogólnie to tak, od tego rozdziału jest tylko jeden narrator (czcionka normalna), zazwyczaj będzie to Blanca, czasami zdarzy się Marc czy Sergi. W następnych rozdziałach pojawi się coś takiego jak wspomnienia bohaterów i wtedy będzie zmiana czcionki Marc kursywa, Sergi pogrubiona kursywa, Lorena pogrubiona. Na pasku obok zrobiłam wam małą ściągę tak w razie czego. Mam nadzieję, że teraz będzie już wszystko jasne. :) 


 

Do następnego, 
Ines ;*



14 komentarzy:

  1. O jeeej! Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i blog strasznie mi się podoba. Twój styl pisania wciąga i masz pomysł na to opowiadanie, co mnie bardzo cieszy! Uwielbiam Roberto, ale ten Marc trochę niebezpieczny jest! :D Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam i życzę dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś się święci między Marciem i Blan :D Już się nie mogę doczekać kontynuacji. ;* A rozdział bardzo mi się podobał <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ja czekam na rozwinięcie akcji między Blanią a Sergim! Marc, tylko mi Melissę zostawisz, to Cię uduszę :v
    kocham tego bloga <3 :)
    czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Marc Blan... ? Sergio Blan? Nie mam pojęcia ale wiem jedno.
    Ta szminka musi coś znaczyć.. że się jej tak przyglądał.
    Ciekawi mnie czemu kiedyś zerwała z Roberto?
    Czekam na nexta nadal informuj.,
    Podoba mi się bardzoooo... *.*.*.*.*.*.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowałaś nas wątkiem z tą pomadką! Jestem ciekawa co to znaczy...
    Ja chcę by iskrzyło pomiędzy nią, a Sergim, a ja tu widzę, że Marc chce namieszać (może nieświadomie, może świadomie, no ale...). Niech się on trzyma tej swojej całej Melissy!
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Po przeczytaniu rozdziału zastanawia mnie, czemu Sergi i Blanca zerwali. Mam nadzieję, że się tego dowiemy.
    Ciekawe co się Marciowi przypomniało, gdy miał tą szminkę...
    Nie mogę się doczekać kolejnego. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest tyle pytań na które jeszcze nie znam odpowiedzi ale mam nadzieję, że już wkrótce znajdę na nie odpowiedzieć. ;D
    Rozdział świetny i tak pięknie piszesz. <3 zazdroszczę talentu ;D I czekam na ciąg dalszy. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu na wszystkich blogach Sergi jest takim słodkim przystojniakiem?! Normalnie się włos na głowie jeży, gdy coś idzie nie po jego myśli! A ta paczka... Chce taką!! No dobra, nie do końca taka, ale Lucas Silva czy Alvaro Medran z białą koszulka mogliby mi sprawic taki prezent. Wyobraź to sobie 'buziaki Alvaro' :') Marzenie... <33
    Marc zaczyna działać i bardzo dobrze. Powoli przekonuje się do jego postaci, aczkolwiek pozostaje sprawa Melissy.
    Czekam na następny z wielka niecierpliwością :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba rozdział i to, w jaki sposób piszesz. Mogłabyś nauczyć mnie kilku trików, haha :D Czekam na następny i zapraszam serdecznie do siebie : http://whats-a-man-loves-a-woman.blogspot.com/ :) Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Niby coś już wiadomo, ale tak naprawdę to nadal niewiele. I można się spodziewać, że jeszcze się namiesza. Huh, czekam na next. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. O co chodzi z tą szminką? o.O Siedzę i myślę i jakoś się nie mogę domyśleć, chociaż w głowie mam różne scenariusze :d zaczynając od wypisywania numeru telefonu szminką na chusteczce :d fantazja mnie ponosi :p
    A poza tym rozdział perfekcyjny, randka z Sergim po prostu awwww *___*
    Czekam na kolejny :* Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Marc! Marc! Marc! rozdział cudowny <3
    ta szminka mnie zaciekawiła :D czekam na nowy i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wybacz poślizg, no ale wiesz, szkoła...
    Co do rozdziału to mrrrr, Marc <3 Bardzo ciekawy rozdział. Sergi jest słodki, ale chyba zaczynam się przekonywać co do Bartry. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. No i nie wiem którego z nich mam lubić ;-;
    Ehh.. Marc jest milusi, ale Sergi uroczy..
    Cóż począć, czekam na kolejny!

    http://chce-znowu-wierzyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń