- Blan mogę Cię o
coś zapytać? – wyszeptałem.
- Oczywiście.
- Dlaczego tutaj
jesteś? Dlaczego jesteś tutaj ze mną, a nie z Sergim?
- Marc.. Jesteś dla
mnie bardzo ważny, i nawet nie próbuj myśleć, że jestem tu tylko, dlatego żeby
się z Tobą przespać, a rano wrócić do Roberto. Wiesz, że to nie tak. To jest
cholernie trudne. – chwyciłaś moją rękę w swoje dłonie.
- Wiem, ale teraz
jesteś tutaj, a za kilka godzin będziesz w objęciach Sergiego.
- Nie mów tak.
- Teraz mam Cię
przy sobie, jesteś w moich ramionach, czuję Twój zapach i mogę Cię przytulić
wtedy jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, ale gdy wychodzisz z tego
mieszkania moje życie staje się szare i ponure. Gdy gram, gram dla Ciebie.
Każdą wolną chwilę spędzam na myśleniu o Tobie, nie potrafię zrobić żadnej
czynności nie myśląc o Twoim uśmiechu, błysku w oku. Blanca, bo… bo ja Cię
kocham. Kocham Cię najbardziej na świecie. – powiedziałem, a Ty pogłaskałaś mój
policzek i pocałowałaś mnie. To była Twoja odpowiedź, nie spodziewałem się, że
coś odpowiesz, bo wiedziałem, że masz Sergiego, że Cię zaskoczyłem. Mocno się
do mnie przytuliłaś i wyszeptałaś:
- Ja Ciebie też. –
te słowa były… były najcudowniejszymi słowami, jakimi w życiu usłyszałem.
Przegarnąłem
jeszcze Twoje włosy, pocałowałem w czoło i powiedziałem:
- Śpij już
księżniczko.
*
Przez następne dni nie do końca potrafiłam określić to,
co działo się w moim życiu. To co powiedział Marc wywróciło mój świat do góry
nogami. Godzinami przesiadywałam w domu i oglądałam stare zdjęcia, które
dostałam od Sergiego. Jak ja mogłam być taką bezduszną idiotką? Wykorzystałam
jednego i drugiego, tego okłamałam, a tego zostawiłam. Na samą myśl łzy same
cisnęły mi się do oczu. Nagle rozdzwonił się mój telefon, przetarłam chusteczką
nos i odebrałam.
- Tak?
- Blan, dziś wieczorem w Cocoa mała imprezka. Wpadniesz?
– zapytał Cris.
- Nie mam nastroju, jakoś się nie nadaję do tego. –
odparłam.
- Blanca, co z Tobą? Ostatnio w ogóle się nie odzywasz,
źle się czujesz?
- Cristian jest wszystko okej, będę, tylko powiedz, o
której. – odpowiedziałam zrezygnowana, wiedziałam, że inaczej nie dadzą mi
spokoju.
- Przyjedziemy po ciebie z Lori koło 21. Do zobaczenia. –
dodał i się rozłączył. Głośno westchnęłam i rzuciłam się na kanapę. Jedyna rzecz,
o której teraz marzyłam to spotkanie Marca i Sergiego. Przecież ja nie będę
wstanie spojrzeń im w oczy.
Koło 20 zjadłam małą kolację i zaczęłam się szykować.
Założyłam krótką wzorzystą sukienkę z długim rękawem, włosy lekko podkręciłam,
zrobiłam mocniejszy makijaż i byłam gotowa. Po niedługiej chwili dostałam smsa „Czekamy na dole”, wzięłam małą torebkę
do ręki i wyszłam z mieszkania. W samochodzie udawałam, że wszystko jest okej,
uśmiechałam się, grałam najlepiej jak umiałam. Cholera, mogłam iść na
aktorstwo! Po około 15 minutach dojechaliśmy pod klub. Teraz wreszcie mogłam
zobaczyć pannę Lopez w całej okazałości, wyglądała przepięknie. Miała czarną,
święcącą sukienkę na naramkach i tego samego koloru wysokie szpilki.
- Ślicznie wyglądasz. – szepnęłam jej do ucha, gdy przekraczaliśmy główne wejście. Usiedliśmy w zarezerwowanym dla nas boksie. Po chwili przyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Rafihna.
- Ślicznie wyglądasz. – szepnęłam jej do ucha, gdy przekraczaliśmy główne wejście. Usiedliśmy w zarezerwowanym dla nas boksie. Po chwili przyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Rafihna.
- Witam wszystkich. To co pijemy? – zapytał rozsiadając
się.
- Może zaczekamy na resztę, hę? – powiedziała Lori.
- No dobra dobra.
W pół godziny w klubie byli już wszyscy Cris, Lori, Rafa,
Sergi, Marc, Melissa i ja. Wszyscy mieli dobre humory, śmiali się, pili
kolorowe drinki, jedynie ja nie miałam ochoty na siedzenie tutaj. Impreza
rozkręciła się na dobre, Melissa gdzieś zniknęła, co szczerze powiem wcale mi
nie przeszkadzało, bo nie polubiłam dziewczyny. Sama jej obecność doprowadzała
mnie do szaleństwa, krew się we mnie gotowała. W pewnym momencie przy stoliku zostałam
sama z Rafinhą i Marciem. Obrońca cały czas mi się przyglądał, jedyne, o czym
marzyłam to zniknąć.
- No to czas na łowy. – powiedział już lekko podpity Rafa
i potarł ręce. – Blan, która?
- Skąd mam to wiedzieć? Ta przy barze może. –
powiedziałam na odczepne.
- Ta w kolorowej sukience? Te niezła, fajny tyłek ma.
Trzymajcie kciuki, Alcantara wkracza do akcji. – krzyknął zadowolony z siebie.
No i zostaliśmy sami, niezręczna cisza, która panowała między mną, a Marciem
robiła się coraz bardziej krępująca.
- Blan powiesz coś wreszcie. – poprosił spoglądając na
mnie.
- Nie wiem, w ogóle nie wiem, co tu robię. Patrzę w
lustro i widzę szmatę, która wyrządziła tyle krzywdy ludziom, których kochała.
- Dlaczego tak mówisz?
- Bo taka jest prawda Marc. Wszyscy są tu szczęśliwi,
zareagowali tak pozytywnie na mój powrót tylko, dlatego że nie wiedzą, dlaczego
tak naprawdę wyjechałam. Gdyby wiedzieli nikt by mnie tu nie chciał. A przede
wszystkim Sergi, który tak mi pomaga, a ja wcale na to nie zasługuję. – mówiłam
ze łzami w oczach. – A ty, zajmij się Melissą, ona Cię potrzebuje, potrzebuje faceta,
który ją kocha, wspiera i przy którym zasypia i budzi się każdego dnia. O mnie
zapomnij, o tym, co się działo trzy lata temu. Jesteśmy przyjaciółmi i tego się
trzymajmy.
- Blan.
- Blan.
- Nie Marc. Pójdę już, bawcie się
dobrze. – dodałam wstając od stolika.
*
Obudziłem się i
zobaczyłem, że poduszka obok mnie jest pusta. Było to jednoznaczne z tym, że
już wyszłaś. Spojrzałem na zegarek, wskazywał on 9:15, niechętnie podniosłem
się z łóżka. Moja sypialnia nie wyróżniała się niczym szczególnym: łóżko, dwie
szafki nocne, jakiś obraz na ścianie. Duże okno, z którego rozciągać się widok
na góry oraz jedną z dzielnic Barcelony. Wziąłem prysznic, z garderoby zabrałem
jeansy i popielaty Tshirt. Zjadłem śniadanie, zapakowałem kosmetyczkę, którą
zawsze zabieram na trening. Wyszedłem na korytarz, wyjąłem z szafki Airmaxy i
kucnąłem. Wiązałem buta, gdy zobaczyłem coś niesamowitego. Na dużym lustrze,
różową pomadką było napisane "Kocham Cię ♡". Uśmiechnąłem się szeroko i chwilę później
wyszedłem z mieszkania.
Było już późno, siedziałem sam w pustym mieszkania. Kolejny wieczór spędzony samotnie, nienawidziłem tego, tak bardzo brakowało mi Twojego uśmiechu, głosu, pocałunków. Chciałem mieć Cię tylko dla siebie. Postanowiłem do Ciebie zadzwonić. Wziąłem iphona i wykręciłem numer. Po chwili odebrałaś.
- Część - usłyszałem.
- Ja też Cię kocham. - powiedziałem.
- Podobała Ci się niespodzianka?
- Cudowna jak Ty.
- To dobrze, bo zmarnowałam na nią całą szminkę. - powiedziałaś ze śmiechem.
- Kupię Ci nową. Channel czy Yves Saint Laurent?
- Wiesz, że wystarczy mi zwykła z Sephory.
- Zasługujesz na najlepsze rzeczy.
- Jesteś kochany. Nie mogę za długo rozmawiać, Sergi jest w pokoju obok.
- Echh.. stęskniłem się już. Kiedy się widzimy?
- Nie wiem. Sergi chce gdzieś mnie zabrać na weekend.
- Zadzwonisz jutro jak będziesz sama? - zapytałem.
- Oczywiście. Muszę kończyć, bo Sergi już się niepokoi.
- Kocham Cię. Słodkich snów kochanie.
- Ja Ciebie też. Buziaczki.
Było już późno, siedziałem sam w pustym mieszkania. Kolejny wieczór spędzony samotnie, nienawidziłem tego, tak bardzo brakowało mi Twojego uśmiechu, głosu, pocałunków. Chciałem mieć Cię tylko dla siebie. Postanowiłem do Ciebie zadzwonić. Wziąłem iphona i wykręciłem numer. Po chwili odebrałaś.
- Część - usłyszałem.
- Ja też Cię kocham. - powiedziałem.
- Podobała Ci się niespodzianka?
- Cudowna jak Ty.
- To dobrze, bo zmarnowałam na nią całą szminkę. - powiedziałaś ze śmiechem.
- Kupię Ci nową. Channel czy Yves Saint Laurent?
- Wiesz, że wystarczy mi zwykła z Sephory.
- Zasługujesz na najlepsze rzeczy.
- Jesteś kochany. Nie mogę za długo rozmawiać, Sergi jest w pokoju obok.
- Echh.. stęskniłem się już. Kiedy się widzimy?
- Nie wiem. Sergi chce gdzieś mnie zabrać na weekend.
- Zadzwonisz jutro jak będziesz sama? - zapytałem.
- Oczywiście. Muszę kończyć, bo Sergi już się niepokoi.
- Kocham Cię. Słodkich snów kochanie.
- Ja Ciebie też. Buziaczki.
---------------------------------
Tak bardzo o niczym ten rozdział... I tak bardzo krótki :/ Ale za to jest odrobina Rafy specjalnie dla Wioli ;*
Ferie się skończyły, czas wrócić do szkoły. Powiem wam, że to były bardzo piśmienne ferie. Pochwale się, a co :) 19 rozdziałów w dwa tygodnie. Jestem bardzo zadowolona z tego wyniku.
Serdecznie zapraszam na mój nowy blog, który piszę razem z moją kochaną sueños
http://el-amor-aqui-y-ahora.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam na mój nowy blog, który piszę razem z moją kochaną sueños
http://el-amor-aqui-y-ahora.blogspot.com/
Do następnego,
Ines ;*
PIERWSZA ^^
OdpowiedzUsuńwprost cudowny rozdział ♥
jestem ciekawa jak dalej będzie między Blancą a Bartrą :P
mam nadzieję że będą razem c;
czekam na NN ^^
zapraszam do mnie :) http://camila-and-neymar.blogspot.com/
RAFA, RAFA, RAFA, RAFA! *.* Dziękuję! Ale i tak mało jak dla mnie xd
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście będę narzekać na to, że było mało Sergiego, o!
Ale tak to rozdział był świetny i bardzo mi się podobał! Ten romans Marca i Blanci taki zakazany, ale słodki! Kiedyś.. Teraz jakoś tak nie widzę ich razem xd
Czekam na kolejny rozdział ;*
Och, ileż uczuć. Wspomnienia zakazanego romansu, o rany! XD
OdpowiedzUsuńTo się w końcu musi jakoś wyjaśnić i ułożyć, bo to nie może tak być.
O niczym? Kochana każdy twój rozdział jest o czymś. Coraz więcej wiemy o romansie Marcia i Blan <3
OdpowiedzUsuńI wow! Napisałaś się oj napisałaś. ;D
Czekam na kolejną część. ;**
A więc kochanie... tak jak myślałam, bardzo poprawiłaś mój stan psychiczny po tamtej lekcji ^^ Tyle Marca! Ale mało Sergiego... Za to gif z nim jest przecudny <3 Normalnie uśmiech sam się pcha na twarz.
OdpowiedzUsuńRafa ♥ Rany, co wy ze mną robicie? A jeszcze niedawno byłam tak nastawiona na nie w stosunku do niego. Złe z Was wszystkich kobiety, wiecie? Powinnam unikać kontaktu z osobami będącymi za Barcą. Ale chyba nie umiem ;*
Marc taki słodki w tym rozdziale, Sergiego znowu prawie w ogóle nie było i jest idealnie! Ale wiem, że ty nam tu jeszcze ostro namieszasz. I bardzo dobrze, lubię akcje :D Ugh... i chcę tą końcówkę epilogu skarbie no! Za dużo czekania, za dużo.
Wspaniałe, ale wiesz o tym. Czekam na następny <3
No no. Coś mi się wydaje, że Marc sobie jednak nie odpuści. Przecież to oczywiste, że on o niej nie zapomniał, a nie rzucił się na nią pewnie jedynie ze względu na Melissę... Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, kochana ;*
OdpowiedzUsuńWow ;) genialny =D no Blanca powiem że sama nie wiedziałabym co mam zrobić ;) Trzymam kciuki że wszystko się dobrze skończy =D pozdro ;)
OdpowiedzUsuńhej Rafa <3
OdpowiedzUsuńale i tak kibicuję Sergiemu i liczę, ze to on ją odzyska!! :))
Czekam na kolejny :*
Nie wiem dlaczego, ale za każdym razem gdy jest duet Sergi i Marc, zawsze wybieram Sergiego, żeby to jemu się poszczęściło i to on skończył szczęśliwie!
OdpowiedzUsuńBlan ma naprawdę spory problem. Współczuję jej, nie wiem jakbym się zachowała w jej sytuacji. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi. Z czasem pewnie wszystko się rozwiąże.
Zapraszam na nowy rozdział, zostawiłam linki na Twojej podstronie, ale nie zajrzałaś. Mam nadzieję, że jednak tam wejdziesz i odwiedzisz moje skromne progi :)
W końcu przychodzę i ja, czyli pani spóźnialska :p Rozdział wspaniały, trochę krótki, ale za to bardzo przyjemny i beztroski z jednej strony :) Z drugiej jednak ta impreza była dość nieprzyjemna i przeszkadza mi to, że Melissa nagle zniknęła ;p A może to ja nie potrzebnie szukam dziury w moście? :p Czekam na kolejny :* Buziaki moja droga :*
OdpowiedzUsuńSTWARZAM TEAMA BARTY, AMEN
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. <3